Miejsca: Cytadela


Jesień to wymarzona pora na długie spacery. Najlepiej romantycznie, we dwoje. A jak nie można romantycznie, to nostalgicznie, samemu. Albo na wesoło, z grupą znajomych. W Poznaniu nie można narzekać na brak terenów rekreacyjnych, z których niewątpliwie najbardziej niesamowitym miejscem jest Cytadela.

Przez długie lata była symbolem pruskich rządów. Stanowiła zwieńczenie planów o uczynieniu z Poznania nowoczesnego miasta-fortecy, Festung Posen, co miało utrzymać w posłuszeństwie miejscową ludność a przede wszystkim dać poczucie bezpieczeństwa mieszkańcom Berlina, którzy po rozbiorach Polski znaleźli się niebezpiecznie blisko Rosji. Miasto otoczono systemem potężnych fortyfikacji, z których najważniejszy był położony na wzgórzu Fort Winiary, czyli Cytadela. Nad budowlą górowała wielka reduta mieszcząca koszary, do niej przylegał ciąg umocnień obejmujący całe wzgórze, z trzema bastionami i czterema wysuniętymi rewelinami. Była ona drugą największą twierdzą pruską, jedną z najpotężniejszych
w Europie.

Współcześni doceniali nie tylko praktyczne zalety obronnej budowli, ale też zachwycali się estetycznymi walorami masywnej, architektury przywodzącej na myśl modne wówczas średniowiecze. Przez dziesiątki lat w mrocznych kazamatach więziono setki jeńców. Bardziej niż funkcję obronną Cytadela spełniała rolę narzędzia utrzymującego dyscyplinę i strzegącego reżimu. Cytadelę zdobyli i zniszczyli żołnierze radzieccy zimą 1945 roku. Generał SS dowodzący obroną w chwili kapitulacji popełnił samobójstwo, w sposób typowy dla podobnych sytuacji zresztą, wysadzając się w powietrze.

Zaraz po wojnie Cytadela została prawie doszczętnie rozebrana i stała się tym, czym jest dzisiaj, czyli rozległym parkiem, w który wpleciono wątki kommemoratywno-martyrologiczne. Zgodnie z duchem czasu nazwano go Parkiem Przyjaźni i Braterstwa Broni Polsko Radzieckiego. Chociaż kilka lat temu długą nazwę zastąpiono krótszą Park Cytadela, nie zakłóciło to w niczym panującej tutaj bratniej atmosfery. Południowy stok wzgórza zajmują groby żołnierzy radzieckich, angielskich oraz polskich poległych w czasie pierwszej i drugiej wojny światowej. Nierzadki jest widok skulonego staruszka stukającego laską o kamienne schody bądź cudzoziemców odwiedzających groby poległych przodków. Na niektórych nagrobkach wciąż leżą świeże kwiaty.

Dzięki zachowanym do dziś pomnikom Cytadela jest zagłębiem reliktów rzeźby, które w innych miejscach dawno zostały usunięte lub zniszczone. Stoją tutaj przyciężkawe socrealistyczne monumenty upamiętniające wydarzenia i bohaterów ostatniej wojny oraz nieco lżejsze rzeźby z lat pięćdziesiątych, przeważnie o rozmazanych kształtach przywodzących na myśl ptactwo, co ma zapewne związek
z ich antywojenną wymową. Nad częścią cmentarną dominuje monumentalny obelisk z radziecką gwiazdą oraz stojąca nieco wyżej potężna dzwonnica (Dzwon Przyjaźni Między Narodami). W latach sześćdziesiątych między zielonymi klombami ustawiono modne wówczas rzeźby plenerowe o abstrakcyjnych lub fantastyczno-realistycznych formach pozostawionych wolnej interpretacji spacerujących. Często przewija się uroczy motyw postaci kobiecej lub ściskającej się pary. Tworzą one wyciszoną, intymną atmosferę, jak najbardziej pożądaną w parku. Razem z eksponowanymi przed Muzeum Uzbrojenia czołgami, wozami pancernymi i samolotami z drugiej wojny światowej oraz tajemniczymi pozostałościami budynków fortecznych emanują niesamowitą aurę, która choć nie koniecznie musi pobudzić do refleksji historycznej, to bardzo silnie działa na wyobraźnię. Choć nie stanął w miejscu, czas płynie tu inaczej, grzęźnie między zwalinami przeszłości, "przechodzi w inny wymiar". Cytadela uchodzi za miejsce psychodeliczne i zwolenników psychodelii licznie przyciąga. Dlatego nie powinien nikogo dziwić widok napotkanej postaci
z dziwnym uśmiechem na twarzy lub mało kontaktowej i "jakby nieobecnej". To wymarzone miejsce, aby trochę zapomnieć się i nazwijmy to... pofantazjować.

Cytadela dziś to jednak również cudowna rozległa przestrzeń i przyroda zmieniająca się pięknie o każdej porze roku. Chociaż nie ma już śladu po urodzajnych winnicach (stąd nazwa - Winiary!), porastający wzgórze drzewostan jest dosyć unikatowy - wiele roślin zostało przywiezionych prosto z radzieckiej ziemi: kasztany z Charkowa, brzozy
z Ukrainy, bardziej egzotyczne rośliny z Gruzji i Armenii. Wiązało się to z projektem, aby
w parku urządzić małe ogródki z roślinnością typową dla poszczególnych republik ZSRR. Kto by pomyślał!

Dzisiaj w parku swobodnie przeplata się porządek z nieładem. Szerokie aleje dzielą geometryczne, uporządkowane klomby
i szpalery drzew lub wiją się przez malownicze, "dzikie" zagajniki. Wspaniałe miejsce dla jazdy rowerem, na rolkach, joggingu, jak również spacerów z pieskiem. Zwierzaki z Cytadeli to najsympatyczniejsze i najszczęśliwsze czworonogi w mieście! Rozhasane, wolne, z dużymi kijami
w pyskach...

Po dłuższym spacerze można odpocząć w barze Cytadela, posiedzieć na trawie, na ławce lub w ograbionym z siedzisk amfiteatrze z drewnianą sceną i murem, który upodobali sobie sympatycy wspinaczek. Zresztą można tu wiele: pójść do muzeum, stanąć na głowie lub zrobić fikołka.
To poczucie wolności w miejscu o tak poważnej przeszłości jest chyba tym, co decyduje o charakterze miejsca. Jest ono uroczym zakątkiem w samym sercu miasta pozwalającym na chwilę refleksji oraz zapomnienia, przyciągającym i starych
i młodych, grzecznych i niegrzecznych, smutnych, wesołych, zakręconych i zupełnie zwyczajnych ludzi.

txt: ramka